środa, 19 lutego 2014

Przepraszam za taką długą przerwę



Powód mojej długiej nieobecności jest bardzo prosty wiele się teraz w moim życiu  dzieje.
Po pierwsze
Jeśli chodzi o Kubusia po licznych wizytach u lekarza definitywnie zdiagnozowano u niego AUTYZM ATYPOWY. Na początku myślałam że to koniec, byłam załamana. Dopiero po przeczytaniu wielu książek, artykułów wiem że to nie jest aż tak źle. Dzięki odpowiedniej terapii i diecie można zminimalizować skutki tej choroby. Aktualnie jesteśmy w trakcie zmiany sposobu żywienia . Wyklinowałam z diety Kubusia (również swojej) całej chemii i cukrów złożonych . Dzięki temu widzę już dużą zmianę w zachowaniu mojej małej żabki. Jest mniej agresywny, powoli więcej mówi.
Dodatkowo od 17 lutego Kubuś widuje się z terapeutką, cztery razy w tygodniu .
Również  dopiekłam sprawy związanej z orzeczeniem o niepełnosprawności. Kubuś uzyskał  pierwszą grupę, dzięki czemu otrzymałam świadczenie pielęgnacyjne na razie na rok. Przez co  w tym czasie nie muszę się martwić o środki do życia. Kolejną kwestią jest to że udało mi się załatwić kształcenie specjalne w Tczewskim przedszkolu specjalnym. Od 3 marca moja żabka wreszcie pójdzie do przedszkola. Nawet nie wiecie jak się cieszę z tego faktu.
Od 9:00 do 14:00 będę maiła chwilę odpoczynku przez co zregeneruję siły do dalszej walki.
Po drugie
Mam wrażenie że ciąży nade mną  klątwa pierwszych świąt. Chodzi o to że rozstałam się z M.
Po siedmiu latach związku wiem że nie jest on odpowiednim partnerem dla mnie i ludzie (szczególnie mężczyźni) się nie zmieniają. Po tym jak M znalazł pracę w ogóle mi nie pomagał w domu, po pracy wracał do domu, siadał przed komputerem i grał w durne gry. Nie bawił się w ogóle z Kubusiem, kiedy prosiłam go by się nim zajął nie zwracał na niego uwagi, przez co Kubuś bardziej porysował ściany. Różne rzeczy wymagające naprawy omijał szerokim łukiem, ciągle również szukał wymówki by ich nie naprawiać. Moja złość coraz bardziej rosła, bo poco mi takie „kalesony”. Bo facetem nie mogę go nazwać. Dopiero przed świętami przegiął pałę, zostawił mnie samą i chorą , i pojechał do domu do mamusi. W  tym roku sama robiłam wszystko, dla całej 6  osobowej rodziny. Przecież nie tylko robiłam potrawy na wigilijną kolację ale również  po trochę by każdy z członków rodziny mógł zabrać ze sobą do domu. Tylko dzięki odpowiedniemu planowaniu i organizacji wszystko poszło według planu i nie umarłam.
M zdecydował się wrócić dopiero 29 grudnia i uparł się że pojedziemy na cudownego sylwestra z Polsatem. Nie dość że wrócił po kilku głębszych to jeszcze nie interesowało go to że nie mamy kasy, ani gdzie się zatrzymać a ja na dodatek byłam chora. Tego było już za wiele, tego samego dnia go spakowałam i wyrzuciłam z domu. Od tego czasu się nie kontaktujemy.
Teraz niestety mam większe wymagania wobec partnera, a M ich nie spełniał.
Po trzecie
Od września kontynuuję naukę, tym razem w szkole wyższej. Z początku planowałam pójść na filologię japońską, jednak z powodu odległości uczelni muszę zrezygnować. Bardzo żałuję bo był by to wymarzony kierunek dla mnie. Po przesłaniu ksero mojego świadectwa itd. otrzymałam informację że dostała bym się nawet na dzienne jednak niestety na tą chwilę spasuję. Pomyślę o tym za kilka lat, bo na pewno nie rezygnuję całkowicie. Aktualnie znalazłam uczelnię wyższą w Tczewie. Kierunek który wybrałam  Zarządzanie i inżynieria produkcji specjalizacja Bezpieczeństwo i Higiena pracy. Oczywiście wiecie jak to działa.
Podsumowując ten niesamowicie długi wywód jest szansa na trochę lepsze życie w najbliższym czasie, chociaż nie chcę zapeszyć bo za rogu może „wyskoczyć przeciwnik którego tak łatwo nie pokonam” 

                                                                          zdj.
                 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz