środa, 29 lutego 2012

Szczęście w nieszczęściu...

To niesamowita historia,ostatniego dnia w pracy skontaktowałam się z klientem który zaproponował mi pracę.
Praca polega na tym że piszę skrypty dla szkoleń bhp,które są wyświetlane w internecie w formie e-lerningu.
Już wykonałam szkolenie dla pracowników i pracodawców usuwających materiały zawierające azbest,teraz pracuje nad minimum sanitarnym,potem mam wykonać szkolenie dla pracowników budowlanych pracujących na wysokościach.
Jeśli mowa już o bhp,wczoraj poznałam wyniki. I niestety nie zdałam egzaminu praktycznego :-(
W mojej klasie zdało jedynie 6 osób.Rozmawiałam z moim nowym pracodawcą na ten temat. Bo przecież zadania egzaminacyjne wciągam nosem!! Wytłumaczył mi że wynika to z faktu egzamin sprawdza matematyk a nie bhpowiec. Po tym jak mu wyjaśniłam, a dokładnie mówiąc odwzorowałam jak wykonałam to zadanie powiedział ze jest bardzo dobrze zrobione ale brakowało kilku  słów kluczowych i właśnie przez to utraciłam cenne punkty. Trudno podejdę do tego egzaminu w przyszłym roku.
Nie wiem dlaczego tak ze mną jest że kiedy dzieje się coś dobrego coś musi się spieprzyć!

piątek, 24 lutego 2012

Opinia o pracy w Biznes Konferencje....

Jako już były pracownik mogę swobodnie wypowiedzieć się na ich temat.... Tak moje kochane nie dali mi nawet przepracować ostatnich 3 dni miesiąca! Dziś dostałam wypowiedzenie pan Jakub S. motywował moje wypowiedzenie tym ze
-się spóźniam
-przeglądam strony internetowe w pracy
-i jestem konfliktowa
Jeśli chodzi o pierwszy zarzut spóźniłam się tylko raz z tego powodu że uciekł mi autobus,przez pozostałe dni byłam albo 5min przed czasem lub 15min przed czasem( różnice powodowane były kwestią kto danego dnia opiekował się Kubusiem)Na temat kolejnego zarzutu jedyne strony jakie przeglądałam w czasie pracy nie związane z moją pracą to moje konto,poczta i mój blog ale to jedynie w czasie przerwy. Przecież to nie zbrodnia!Natomiast jeśli chodzi o trzeci zarzut,osądźcie same.
Jedyne co mogę sobie zarzucić w sprawie nr 3 to spór pomiędzy mną a tą osobą o której pisałam w poprzednim poście.
Jeśli chodzi o ich wypłacalność, zobaczymy 10.03,chociaż już wiem że muszę się martwić.Bo dziś otrzymałam od p.Jakuba S.kolejną umowę o dzieło tym razem na kwotę 762zł. Czyli reasumując mam dwie umowy i obie mają moc prawną. Rachunek który podsunął mi p.Jakub opiewała tylko na kwotę 762zł. Nie wiem co mam zrobić mogła bym pójść zgłosić ten fakt w PiP bo zostałam przez nich oszukana,ale nie wiem czy chce mi się walczyć....Dlatego moje kochane zanim podejmiecie pracę z jakimkolwiek pracodawcą sprawdźcie go...



wtorek, 21 lutego 2012

Sztuka pierwotna....w naszym domku

Mój mały Skarbek jest na etapie wzbogacania naszego skromnego mieszkania o nowe elementy dekoracyjne.
Już abstrahuję od zniszczonego DVD i  wieży, bardziej martwią mnie porysowane ściany. Chociaż i to nie jest problemem bo kiedyś znajdę tyle funduszy żeby kupić płyn do zmycia starej farby i kupno nowej farby, i oczywiście naiwnego [czyt. kochanego] łosia który pomoże mi odnowić mieszkanko. O ścianach w moim domu mogłabym napisać kolejny płaczliwy post w którym wyżaliła bym się jak Mirek odwalił fuszerkę bo bardziej interesowały go jego 2 kochanki. Cóż najważniejsze że to już za mną :-)


poniedziałek, 20 lutego 2012

Paradoks nowego pracownika


O firmie w której rozpoczęłam pracę krąży wiele plotek,że  nie wypłacają pracownikom pensji itp .Prawdą jest fakt że oszukali mnie już na samym wstępie,bo rozpoczęłam pracę 01.02 a umowę mam od 03.02.
Również umowa budzi wątpliwości bo jest to umowa o dzieło z adnotacją że pracownik musi zaktualizować bazę danych w liczbie 90 kontaktów, co jest możliwe w ciągu 2 dni. Dodatkowym faktem budzącym moje wątpliwości jest  to że w umowie jest zapisane ze pracodawca może zerwać umowę w każdym momencie,chociaż zważając na fakt w jakim kraju mieszkam już mnie to nie dziwi. Kolejnym faktem jest to że choć już prawie koniec miesiąca nie wzięli od nas nr konta. Zaczynam się coraz bardziej martwić..:-(


sobota, 18 lutego 2012

Zapomniany dar...

Poród jest bolesny,ale w porównaniu z bólem jaki przeżyłam 24 lipca zeszłego roku to pikuś.
To niesamowite że dzień w którym zmienia się nasze  życie zawsze zaczyna się tak niepozornie. Pamiętam że wstałam tego dnia jak zwykle o 9,zjedliśmy śniadanie i poszłam do łazienki żeby włączyć pralkę. Schyliłam się by podnieść koszulkę z podłogi,nagle poczułam napływające ciepło. W tym czasie Kuba wspiął się na kosz do brudnych rzeczy i bawił się puszczając wodę.Wiedziałam co się dzieje...złapałam go za ubranko tak jak suka niesie swoje szczenięta(oczywiście nie zębami) i postawiłam na podłodze,powolnym krokiem z powodu narastającego bólu zaczęłam iść w stronę pokoju, wyciągnęłam klucz z zamka i upadłam w pokoju z bólu. Zemdlałam a ocknęłam się na dźwięk telefonu na moje szczęście dzwonił M (nie mogłam bym zadzwonić do nikogo bo z powodu braku kasy nie doładowałam konta) doczołgałam się do telefonu i z łzami w oczach zaczęłam krzyczeć by zdzwonił po moją babcię i jej powiedział że leżę na ziemi, nie mogę się ruszać  i potrzebuje pomocy. To była już druga taka sytuacja więc wiedział o co chodzi. Kiedy babcia wpadła do mieszkania wołałam żeby nie patrzyła na mnie tylko by zajęła się Kubą.Potem sytuacja toczyła się bardzo szybko, przyjechała moja mama ( jest pielęgniarką). Pierwsze co się robi z osobami które uległy urazowi kręgosłupa kładzie się je w pozycji krzesełka właśnie takiej jak na obrazku


Mój problem polegał na tym że nie mogłam unieść nóg,powodowało to taki ból że dosłownie darłam się z bólu.(czego nigdy w życiu nie robiłam,nigdy nie krzyczę) Moi bliscy postanowili ze dzwonimy po pogotowie,
Nie zgodziłam się,błagałam mamę by podała mi leki.Uznali że skoro się uparłam przystaną na to.
Moja mama podała mi taką dawkę przeciw bólowych leków że słoń po nich by się podniósł.
Potem wszyscy musieli wyjść ,zebrali Kubę który widząc mnie na podłodze szturchał mnie co powodowało spazmy nie wytrzymałego bólu.Ponieważ nadal nie mogłam wstać,przykryli mnie kocem a ja zasnęłam. Spałam aż do powrotu mojej babci,o godzinie 18 dopiero dałam radę wczołgać się resztką sił do łóżka.
Nigdy nie zapomnę jak się wtedy popłakałam,ale nie z bólu tylko z radości że nie leżę na zimnej podłodze.
Dopiero następnego dnia byłam w stanie wstać i pójść do toalety. Tego dnia dziękowałam Bogu że mogę chodzić.Dziękuję Bogu za to każdego dnia.
Dopiero 3 dnia byłam wstanie częściowo funkcjonować. Po miesiącu po raz pierwszy od tego wypadku podniosłam Kubę i wzięłam go normalnie na  ręce. To też jest dar,kochane nie zapominajcie o tym.
Czemu o tym piszę,i biedulki zamęczam Was moimi postami , bo na spacerku byłam świadkiem jak moja sąsiadka krzyczała na swojego synka:" K*** mam dość noszenia Cię na rękach,masz k**** nogi łaź sam"
Pokiwałam z dezaprobatą głową i poszłam z Kubulkiem własną drogą.
Ludzie często zapominają że ten dar nie jest dany na całe życie.

Freak like me....

Te wszystkie zdarzenia które przeszłam wywołały we mnie pewną potrzebę uporządkowania swojego świata.
Nie wiem czy to pozytywne zjawisko,ale wpadłam w swojego rodzaju pętlę rytuałów które pomagają mi przetrwać. Zapisuje wszystko,nawet to jak się ubiorę danego dnia.Nie potrafię rano wstać i wtedy zadecydować co włożę,jeśli poprzedniego dnia nie zanotuję tego i nie przygotuję,nie wyjdę z domu.
Czy któraś z Was też tak ma?
To nie tylko kwestia ubioru ale też kolorów (nie potrafię myśleć jeśli np. kolor butów nie pasuje do całego stroju,nie noszę np.brązowej torebki jeśli cały mój strój nie zawiera elementu w tym kolorze),pilnuję też ułożenia książek na półce (od największej do najmniejszej i zaczynam od lewej strony)
Wszystko to pozwala mi przeżyć,mogę nie jeść,mogę nie spać ale muszę wykonać wszystkie swoje rytuały.A jest ich sporo.
Przy okazji tego posta pokarze Wam korale z filcu które zrobiłam,pasują do mojego ulubionego sweterka





Nawet układ poszczególnych świderków zdradza moje podejście do kolorów i regularności.
Kocham rutynę i zwyczajność :-) Rutyna to dla mnie spokój, stabilizacja  i bezpieczeństwo.

Kiedy synek śpi....

....mama się relaksuje. Ja znam tylko jedną metodę by zająć myśli szyję na maszynie i robię biżuterię najważniejsze żeby mieć zajęte ręce. Ostatnio z braku materiałów musiałam korzystać ze starych szmat,a konkretnie z jeansów i starego obrusa. I tak powstał zestaw torebkowy:
Co bardziej doświadczone  krawcowe powiedzą że nie równo,ale bądźcie kochane wyrozumiałe dopiero się uczę. Oto mój  kolejny wyrób etui na sztućce,
Tu od razu widać że szyłam je pod wpływem stresu :-)

No a jednak....

Wiedziałam,wiedziałam po prostu wiedziałam! Znowu zostałam w perfidny sposób olana.Już tłumaczę o co chodzi... Pamiętacie osobę która niedawno się za mną wstawiła w pracy? Wczoraj postanowiłam dla celów badawczych (chciałam wybadać tą osobę na własnym terenie)zaprosić tą osobę na pizze domowej roboty i śmietanowca.W odpowiedzi usłyszałam odmowę,co prawda ta osoba użyła dyplomatycznego stwierdzenia ale ja usłyszałam "Nie spoufalam się z pospólstwem"Oj zabolało.Moja propozycja wynikła nie tylko z potrzeby sprawdzenia tej osoby,ale też wyczułam ze chyba potrzebuje przyjaciela.Ja w tej kwestii  nie jestem najgorsza,a tu policzek...:-(

czwartek, 16 lutego 2012

Apsurdalna histria prawdziwa...

Nie wiem czy powinnam wam o tym pisać,dziś porostu czuję potrzebę opowiedzenia Wam wszystkiego.

Miałam wtedy 19lat był początek lata,wraz z moją "przyjaciółką"  miałyśmy pilnować mieszkania mojej kuzynki. Moja "przyjaciółka"  wpadła na genialny pomysł żeby pojechać do miejscowości oddalonej o 15min drogi pociągiem żeby odwiedzić jej chłopaka. Zgodziłam się ale pod warunkiem że go zgarniemy i wrócimy. Na początku było miło wypiliśmy nawet po piwie co w moim przypadku trudne do uwierzenia bo nie lubię smaku piwa, wszystko szło dobrze dopóki ona nie zaczęła odkładać powrotu...pech chciał ze przegapiłam ostatni możliwy transport do domu. Było już grubo po 2,wszyscy zaczęliśmy kombinować co tu zrobić?Nie mogłyśmy nocować u "przyjaciółki" chłopaka bo twierdził że mieszka z rodzicami w kawalerce.Nie mieliśmy gdzie się podziać. Na domiar złego zaczął padać deszcz. Partner mojej kumpeli zadzwonił do swojego znajomego z pytaniem czy nas przygarnie,zgodził się. Już myślałam o super ,ale nie długo.
Ów znajomy okazał się 46letnim panem z mięśniem piwnym,był z zawodu tatuażystą Zabrał nas do swojej kawalerki.Mała klitka w której zmieściło się tylko 1 łóżko,biurko,krzesło i miała szafa. Goła żarówka dawała niewiele światła. Pokój pachniał tuszem i potem.Po akrobatycznej walce w mikroskopijnej łazience która mieściła się na klatce,weszłam do pokoju i chciałam położyć się spać z  "przyjaciółką" ona na to zalotnym tonem do swojego chłopaka że oni się razem kładą na podłodze,ja usiadłam w rogu łózka kłamiąc że nie jestem śpiąca.
Nie wiem jak się to stało że wylądowałam na środku łóżka....nie pamiętam tego.Pamiętam jego zapach,i piosenkę która leciała w tle,choć nie byłam już dziewicą to strasznie bolało,pamiętam jak mówiłam NIE i jak prosiłam żeby mnie zostawił.
  "Przyjaciółka" stwierdziła jak wracałyśmy do domu że nic nie słyszała.A jej partner skomentował to tak:
"Myślałem że Ci się spodoba bo to artysta"

Wybaczcie jeśli Was uraziłam swoją opowieścią,nie miałam takiego zamiaru.

Kochane życie nadstawiam drugi policzek a Ty....nic??

 Po dzisiejszym dniu  w pracy nie mogę się uspokoić,łzy mi napływają do oczu.
Co najśmieszniejsze nikt nie zrobił mi krzywdy,nie powiedział nic złego.  Wyobraźcie sobie ktoś się za mną wstawił,to pierwsza osoba w moim życiu która zamiast dać mi kopa na popędkę zrobiła coś dla mnie.
Nie wiem co mam z tym począć? Jestem przyzwyczajona do innego zachowania. Teraz nie martwię się o sobie,teraz martwię się o tą drugą osobę by nie dostała za mnie w d*****.Jak ja dostanę kopa,wytrzepię kolejny odcisk buta z tyłka i pójdę dalej,a teraz co ja zrobię....?? Przecież nie jestem warta takiego poświęcenia.
Pewnie pomyślicie "Boże jaka idiotka!!"  I tu macie  kochane  rację jestem idiotką bo nie wiem jak sobie z tym poradzić.

Wymiana u angeluS

Kochana pozwoliła mi wziąć udział w swojej wymianie (pomimo że nie  mogę dodawać komentarzy)
http://handmadeangelus.blogspot.com/2012/02/093-wymiana-u-angelus.html


niedziela, 12 lutego 2012

Chciwości poziom najwyższy.

Mirek jest gorszy od samego Scrooga ! Jednak zacznijmy od początku:
Rozprawa miała się rozpocząć o 12.00 więc byłam już w gmachu sądu o  11.00,on zjawił się o wpół do.Niestety czekaliśmy do 13.40 bo inne sprawy się trochę przewlekły. Mirek był w miarę miły,nie obrażał mnie ani się nie kłócił. Kiedy weszliśmy na salę zobaczyłam że przydzielili nam nową sędzinę. Młoda,co później się okazało mężatka i zapewne matka bo kiedy patrzyła w moje koszty utrzymania Kuby powiedziała:
"Widzę że jest pani bardzo uczciwa i wyrozumiała,ani trochę pani nie zawyżyła kosztów"
Bardzo mnie to ucieszyło bo w końcu miałam wyrozumiałą i życiową sędzinę. Moja radość okazała się chwilowa bo Mirek po przesłuchaniu przez sędzinę nie zgodził się na ani 1zł podwyżki tłumacząc się ze nie ma pracy.
Był tak uparty nawet wtedy kiedy sędzina wyznaczyła nam następny termin w panice zaproponowałam żeby zgodził się na 350zł(teraz mam 270zł a wnioskowałam o 500zł)ale ten osioł się nie zgodził wtedy sędzina powiedziała:
"Panie Mirosławie dla własnego dobra pan się zgodzi skoro powódka jest tak ugodowa,....Dobrze skoro pan się nie zgadza powiem panu jak będzie na następnej rozprawie sąd przychyli się do powództwa powódki bo 500zł to minimum i sąd zasądzi od listopada jak powódka wnosi  (pozew złożyłam w listopadzie)
Go to nic nie wzruszyło,wychodząc z sali mi zagroził że zrobi mi odroczenie w kwietniu na kolejne pól roku i wtedy zobaczę.Mam nadzieję że to kolejne paszcze gadki.
Kolejną rozprawę mam w kwietniu trzymajcie kciuki żeby było tak jak na koniec powiedziała sędzina.

sobota, 11 lutego 2012

Czekam,czekam i czekam

Już po egzaminach czekam na wyniki. Codziennie zaglądam na stronę oke w nadziei że już są ....
Mogę jedynie podejrzewać wyniku pierwszego egzaminu (części teoretycznej) z moich obliczeń wynika że zrobiłam 8 błędów na 70 pytań. Czyli nie jest aż tak źle. Kolejną dobrą wiadomością jest to że znalazłam pracę.
Pracuję w firmie Terminowa firma 2012 (jeżeli chcecie wiedzieć co to wejdzie na naszą stronę) To typowa praca call center czyli nie jest lekko.
Biorę udział w candy u świetna dziewczyna i pioruńsko uzdolniona.