poniedziałek, 4 listopada 2013

O tym co było kiedy mnie nie było….



…...Oj dużo się wydarzyło w ostatnim czasie,  chociaż niektóre sprawy pozostały bez zmian np. to że nadal jestem bezrobotna, także nadal użeram się z lekarzami, mopsem i pracodawcusoszustus.
 …..Jednak zacznijmy od początku…. Byłam z Kubusiem na badaniach słuchu i u laryngologa. W tej kwestii wszystko w porządku. Również co zapewne Was ucieszy pod koniec czerwca pożegnaliśmy się z pieluszkami, dziś Kubuś siusia sam do toalety, co prawda to „grubsze” jeszcze trafia do nocniczka jednak dla mnie jest to niesamowity progres. Także reasumując wizyta u urologa była zbędna.
 ……Kolejną kwestią była wizyta u psychiatry, jako pierwszą wizytę mieliśmy umówioną w Ośrodku Zdrowia Psychicznego Dzieci i Młodzieży w Gdańsku ( Nowym Port ul. Oliwska ) Tam pani psychiatra stwierdziła że ona nie może wydać opinii czy Kubuś jest dzieckiem autystycznym czy nie, bo jedynie ośrodek specjalistyczny ma takie uprawnienia.. Na szczęście mam taki głupi charakter że i tam się zarejestrowałam, wiecie tak w razie czego. Więc czwartego października byłam  z Kubusiem na kolejnej wizycie u psychiatry tym razem w Poradni dla Osób z Autyzmem Gdańsku (ul. Chopina 44 ). Jednak i tam nadal nie uzyskałam odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie. Pani psychiatra stwierdziła jedynie że Kubuś powinien iść do przedszkola i umówiła nas na kolejną wizytę. Oczywiście poprosiłam ją by wystawiła mi zaświadczenie które będę mogła przedstawić w mopsie, ponieważ wcześniej odmawiali przyjęcia go do przedszkola. Z tym zaświadczeniem poszłam do mopsu ,po miesiącu błagania i płakania zgodzili się przyjąć go do przedszkola, pod warunkiem że najpierw postaram się o przydzielenie Kubusia do przedszkola specjalnego. W przedszkolu specjalnym pani dyrektor (złota kobieta, po prostu anioł) zgodziła się go przyjąć jeśli ośrodek Pedagogiczno –Psychologiczny wyda mi orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego. W/w ośrodku nie zgodzili się na wydanie tego orzeczenia, dopóki Poradnia dla Osób z Autyzmem nie zakończy diagnozowania., jedno jest dobre że pani dyrektor zarezerwowała dla nas miejsce. Kiedy powiadomiłam mops o zaistniałej sytuacji zgodzili się na to by Kubuś poszedł do przedszkola.
…..Dziś nastał ten piękny dzień i rano o ósmej, wraz z Kubusiem byliśmy w budynku przedszkola  przy ul. Kopernika 9. Pani przedszkolanka poinformowała mnie że skoro moja „żabka” jest diagnozowana pod kontem autyzmu i to jego pierwszy dzień mam go odebrać o godzinie 10.00. Kubuś kiedy wychodziłam był grzeczny bawił się z innymi dziećmi, nawet nie zauważył jak uciekłam. O wyznaczonej godzinie zjawiłam się po niego, pani przedszkolanka w drzwiach mnie poinformowała że go już tu nie chcą bo nie słucha i nie stosuje się do zasad panujących w przedszkolu, a jak się mu czegoś zakazuje to się denerwuje a wręcz staje się agresywny ( z tego co ja wiem po prostu kładzie się na podłodze, ale cóż skoro dla nich jest to agresja)  Wściekła wyszłam z przedszkola klnąc w duchu  na panie przedszkolanki, bo przecież jak tak można potraktować dziecko. Jednak cóż się dziwić skoro panie przedszkolanki wolą siedzieć na fejsie nie zajmując się dziećmi (ponad to w grupie naliczyłam ok. 30 dzieci na 2 przedszkolanki) Wściekła w domu utopiłam swoje smutki w nutelli , ale teraz już otarłam łezki i szukam informacji w jakich przypadkach oprócz autyzmu przydzielają przedszkole specjalne.W końcu muszę walczyć o lepsze jutro dla mojego synka.
…..Natomiast kolejną sprawą i nowością w moim życiu jest to że zdecydowaliśmy się z M zamieszkać razem. I tak od pierwszego sierpnia mieszkamy razem. Na początku września M dostał prace, więc finansowo jest lepiej. Powoli też przyzwyczajam się do dużego mężczyzny kręcącego się po moim mieszkanku, staram się nie wybuchać na widok podniesionej deski toaletowej lub brudnych skarpetek czy gaci które w swoim locie nie trafiły do kosza z praniem. Cały czas oboje uczymy się funkcjonować razem, w końcu tyle lat związku na odległość daje o sobie znać .

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Bo biegu, gotowi...START

05.06 godz.11:00 Logopeda 

 Podejrzenie o pewnym stopniu głuchoty, z powodu złego zachowania zalecana wizyta u psychologa oraz specjalistyczne badanie słuchu Bera. Dodatkowo lista zaleceń do stosowania od razu

10.06 godz. 8:00 Psycholog

 Stwierdzenie rozwoju dziecka na poziomie 2 latka, podejrzenie pewnych zachowań autystycznych. Zalecenie dla Kubusia wizyta w specjalistycznej Poradni dla Osób z Autyzmem u lekarza psychiatry. Dodatkowo skierowanie do dermatologa na badanie alergologiczne i urologa w celu wykluczenia wady ustroju  moczowego
Zalecenie dla mamy warsztaty szkoleniowe związane z wychowaniem dziecka, badanie słuch w celu sprawdzenia jego stanu  oraz praca nad wymową i tonem głosu.

Dodatkowo zalecana wizyta w Ośrodku Rehabilitacji Dziennej dla dzieci z zaburzeniami wieku rozwojowego celu ustalenia dalszych zaleceń i możliwości umieszczenia Kubusia w specjalistycznym przedszkolu.

Reasumując stoimy na starcie a czeka nas bardzo długi maraton w bieganiu po lekarzach i oczekiwaniu na wyniki badań. Okazuje się że to co mnie wcześniej spotkało to jedynie "kapuśniaczek" . Moja rodzina pomimo że mnie wspierają uważa mnie za winną tego jaki Kubuś jest. Stwierdzenie dnia: "Naważyłaś sobie piwa więc je teraz pij!"


czwartek, 16 maja 2013

Wolność słowa która uwalnia lawinę...

Jakiś czas temu przyjaciółka mojej mamy znalazła artykuł w gazecie o pewnym chłopcu chorym na autyzm.
Oczywiście nie omieszkała pokazać go mojej mamie, według niej ten chłopiec był bardzo podobny do Kuby, nie tylko z wyglądu ale i z zachowania. Po tym jak cała moja rodzina zgłębiła się w treść artykułu ruszyła ogromna lawina domysłów i porównań czy aby na pewno Kubuś jest dzieckiem autystycznym. Osobiście uważam że tak nie jest. Jednak dalej się o to martwię. Kiedy porównuję go do innych 3latków martwi mnie że tak mało mówi. Choć od pewnego czasu jest coraz bardzie komunikatywny, mówi coraz więcej, kiedy chce pić przynosi mi kubek i mówi "Pic", kiedy chce iść na spacer przynosi mi buty i mówi "Bucie". Już coraz więcej rozumie kiedy go proszę podnieś czapkę itp. potrafi ją mi podać, coraz częściej robi to o co go proszę. Piątego czerwca idę z nim do Poradni Psychologiczno- Pedagogiczne by rozwiać pozostałe wątpliwości. Natomiast jeśli chodzi o problem pieluszkowy to nadal  z tym walczymy nie jest łatwo. Pomimo tego widzę już światełko w tunelu, wiem że będzie dobrze.
Szkoda że w kwestii pracy już nie mogę tego powiedzieć, we wtorek byłam na rozmowie kwalifikacyjne w hurtowni bhp. Doznałam wielkiego szoku jak zobaczyłam moją "przyjaciółkę" ( chrzestną Kubusia, jak i główną sprawczynie Absurdalnej historii prawdziwej...) Ja nie wiem jak ona to robi że zawsze ma pracę. Miałam też cichą nadzieję że wstawi się za mną, ale w końcu "Nadzieja matką głupich". Tyle przez nią wycierpiałam, a ona pomimo to nie potrafiła nic dla mnie zrobić. Kiedy jeszcze się przyjaźniłyśmy potrafiłam dla niej góry przenosić,to właśnie przez nią zwątpiłam w wartość przyjaźni. Chyba tak naprawdę nie miałam przyjemności poznać prawdziwej przyjaźni.
Dla mnie prawdziwa przyjaźń istnieje tylko w bajkach.



niedziela, 12 maja 2013

Jak Ty sobie radzisz.....? Czyli odpowiedz na komentarz Niiedoskonalej.

Pod ostatnim postem Niiedoskonala zadała mi pytanie:

".... Jak Ty sobie radzisz z dzieckiem, egzaminami, życiem? Ja jestem w ciąży, początek, ale kompletnie się nie cieszę, nie czuję tego. Czy Ty od początku się cieszyłaś, wiedziałaś że sobie poradzisz...."

Długo myślałam jak odpowiedzieć Ci na te pytania. Nie jestem typem osoby która z uśmiechem na twarzy mówi: "Słoneczko będzie dobrze , dasz radę". Mam bardzo trudny charakter jestem z tych co walą z "liścia " w twarz i mówią "Weź się w garść". Dlatego dowiesz się ode mnie tylko prawdy...


"....Czy Ty od początku się cieszyłaś..."

Na samym początku tak cieszyłam się, po raz pierwszy w moim życiu myślałam że jestem szczęśliwa. Miałam dobrego partnera, mieszkanie i pracę. Na dodatek miałam urodzić dziecko....Jednak szybko przekonałam się jak bardzo sie myliłam. Od 15 tygodnia ciąży mój "dobry " partner zaczął mnie zostawiać samą w domu, podnosić na mnie  głos, okradać. Bardzo cierpiałam w tym czasie, często trafiałam do szpitala. W pewnym momencie już nie głaskałam brzuszka,po prostu starałam się przetrwać kolejny dzień. Był to dla mnie wielki stres . W 34 tygodniu z głupoty przyznał się że ma kochankę, jak później odkryłam miał dwie.Wyrzuciłam go z domu po wielkiej awanturze. Mirek ( bo tak ma na imię) potem włamał się na działkę mojego ojczyma i tam mieszkał aż do momentu kiedy się o tym dowiedziałam i sama go z stamtąd nie wyrzuciłam.

Urodziłam Kubusia w 37 tygodniu był naprawdę słaby i malutki  miał zaledwie 2,7 i 53 cm. Z tego też powodu przeleżałam w szpitalu 8 a nie 3 dni.

 "....wiedziałaś że sobie poradzisz..."

Zanim nie podano mi Kubusia nigdy nie miałam niemowlęcia na rękach. Zawsze uważałam i nadal uważam że jestem zbyt wielka aby nosić taką małą istotkę. Nie wiedziałam nic o dzieciach (jestem jedynaczką) Nie wiedziałam czy sobie poradzę. Dlatego przeczytałam sporo książek i obejrzałam wiele filmów instruktażowych by mieć choć wiedzę teoretyczną. Kiedy wróciłam z Kubusiem ze szpitala byłam całkowicie pozostawiona sama sobie. Moja mama i babcia choć mieszkają w tej samej miejscowości to w bardzo oddalonych jej częściach więc nie miałam pomocy na zawołanie. Pomimo wątpliwości i strachu które mi towarzyszyły musiałam sobie dać radę. Sama go kąpałam, sama do niego w nocy wstawałam itd. 

".... Jak Ty sobie radzisz z dzieckiem, egzaminami, życiem?..."

Jak sobie radzę wydaje mi się że źle. Cała moja rodzina uważa że jestem beznadziejną matką. Kwestionują moje zdanie, kiedy ja czegoś zabraniam Kubuś biegnie do prababci która mu ustępuje. Uważają że jestem dla niego nie czuła, myślą tak bo kiedy się przewróci  nie użalam się nad nim tylko mówię: Wstań nic Ci się nie stało. Każde spotkanie rodzinne zaczyna się od tematu: "Dlaczego Kubuś nie mówi?" " Może Kubuś ma autyzm" i tak w kółko.Trudno mi więc ocenić czy sobie radzę.
Natomiast jeśli chodzi o egzaminy i naukę, wiedza sama mi wchodzi do głowy już tak mam. Tak naprawdę gdybym miała taką szansę uczyła bym się do śmierci. Teraz muszę się jedynie zadowolić darmowymi kursami internetowymi.
A z życiem? Od 3 lat jestem bezrobotna , ledwo wiąże koniec z końcem, moja lodówka jest wiecznie pusta, często muszę sobie odmawiać podstawowych rzeczy. Już nie pamiętam kiedy kupiłam sobie nowy ciuch, kosmetyki zużywam po mojej mamie.
Abstrahując od tych spraw,żyję z ciągłym bólem muszę uważać na każdy krok, nawet ziewanie przy złym nienaprężeniu mięśni powoduje ból. Nie dźwigam, itd byle by nie trafić do szpitala bo kto wtedy zajął by się Kubą?

Mam nadzieję że moje odpowiedzi chociaż w minimalnym stopniu zaspokoiły Twoją ciekawość. Na koniec chcę Ci jedno powiedzieć: Weź się k**** w garść! Masz rodzinę, przyjaciół i pracę czego chcieć więcej? Dlatego nie opuszczaj gardy i walcz!"


środa, 8 maja 2013

Wyróżnienie LIBSTER BLOG

Chciała bym bardzo podziękować za wyróżnienie jakie otrzymałam od Samo Dzielnej Mamy
A oto zasady tego wyróżnienia:
„Nominacja do Liebster jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

  Pytania brzmią następująco:
  1. Spodnie czy spódnica?   spódnica
  2. Chłopak czy dziewczynka? dziewczynka
  3. Czarny czy biały? czarny
  4. Kot czy pies? pies
  5. Romans czy kryminał? kryminał
  6. Miasto czy wieś? miasto
  7. Zima czy lato? zima
  8. Bolek&Lolek czy Pat&Mat (Sąsiedzi)? Ani to ani to
  9. Radio czy telewizor? telewizor
  10. Spacer czy leżenie na kanapie? Spacer
  11. Kawiarnia czy pub? Kawiarnia
 A  nominuję następujące blogi:
  1.  http://dzieciowo-nam.blogspot.com/ 
  2.  http://tusia-naszamilosc.blogspot.com/
  3. http://pakulki.blogspot.com
  4.  http://ekoubranka.blogspot.com/
Przepraszam że tylko 4 osoby.

Natomiast jeśli chodzi o moje pytania

1. Uporządkuj następujących piec zwierząt w wymyślonej przez siebie kolejności( tak jak Ci się podoba)
a. krowa 
b. tygrys
c. owca 
d. koń 
e. świnia 

2. Dla każdego z poniższych słów dopisz jedno określenie, które pierwsze przychodzi Ci na myśl w związku z nim (pierwsze skojarzenie np. koń - zły) 
a. pies 
b. kot 
c. szczur 
d. kawa 
e. morze

Po tym jak odpowiedzcie sobie na te pytania zajrzyjcie na tą stronę by poznacz znaczenie tych słów
Sama byłam w szoku jak poznałam ukryte znaczenia tych słów.
Jednak co najbardziej mnie zastanawia to fakt z jakich przyczyn  uzyskałam takie wyróżnienie
Mój blog nie jest ani trochę słoneczny, ani trochę motywujący wręcz przeciwnie czytając moje posty 
można dostać depresji. Mam nadzieję że kiedyś Samo Dzielna Mama mi wyjaśni z jakich to przyczyn przyznała mi to wyróżnienie.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Zyg,zyg prosto prosto zyg zyg czyli houston mamy awarię.

Moja maszyna jest zepsuta, akurat wtedy kiedy najbardziej jej potrzebuję. Kiedy mam ją ustawioną na ścieg prosty szyje dobrze, ale kiedy ustawię ją na zygzak robi zyg,zyg prosto prosto zyg prosto i tak non stop. Dlatego mam apel do użytkowniczek Arki Radom może wiecie co dolega mojej maszynie i jak mogę ją naprawić?

O tym jak baptystka poszła ze święconką.

Już dawno nie pisałam dlatego że spadło na moją głowę wiele problemów, ale po kolei. Wyjaśnię skąd taki tytuł. Nigdy o tym nie pisałam na blogu, ale prawie cała moja rodzina ze mną włącznie jest innego wyznania. Nie wdając się w szczegóły wyjaśnię tylko że nigdy nie szłam ze święconką.
W tym roku udało mi się namówić M by przyjechał do mnie na święta, (M jest katolikiem) Nie chciałam kolejnych świąt Wielkanocnych spędzać samotnie. M miał przyjechać w piątek późnym wieczorem, co wiązało się z tym że musiałam koszyczek ze święconką przygotować sama.
Wiedziałam co nieco co powinno się znaleźć w naszym koszyczku -kiełbaska, chleb, jajko, babka, chrzan i baranek o tym wiedziałam na 100%. Jednak jaka to ma być kiełbaska , ile tego chleba włożyć, jajka powinny być ugotowane ale czy mogą być pomalowane, chrzan starty czy w kawałku? Pytania piętrzyły się przede mną . M nie będąc świadom mojej niewiedzy na początku powiedział że do koszyczka ma trafić to co się podaje na stół. Wszystko co podajemy ma trafić do koszyka? Na pewno? Zastanawiałam się drapiąc się pytająco po czuprynie. Cóż  innego mogłam zrobić po prostu  pytałam się sprzedawczyń które patrzyły na mnie jak na wariatkę. Bo stara, wielka baba a nie wiec co do koszyczka włożyć, a i każda mówiła co innego. Jedna powiedziała mi że powinnam włożyć ocet .Ocet ?? Jednak nic mnie nie zraziło, byłam taka szczęśliwa że M przyjeżdża i że idziemy do kościoła razem.  Jarałam się całą sytuacją jak dziecko. W sobotę cała nasza rodzinka poszła do kościoła. . M zachowywał się wspaniale z cierpliwością tłumaczył mi co, kiedy i jak. Spodziewałam się nabożeństwa itd. a tu  zoonk trwało to zaledwie 10 minut. Ksiądz kazał podnieść koszyki do góry i pokropił nas i koszyk wodą i powiedział że mamy wyjść tylnim wyjściem. I to tyle nawet M był w szoku że tak krótko. Na nabożeństwie się zawiodłam, ale nie na całych świętach spędziliśmy je bardzo miło i rodzinnie pomimo śniegu na zewnątrz .

środa, 13 marca 2013

Mamowo blogowa wymianka zającowa

Zgłosiłam się na wymiankę u Pani Agnieszki. Fajny blog czemu nie trafiłam na niego wcześniej?
Jeśli chodzi o wymiankę mam już potencjalnego zajca dla mojej pary.

sobota, 9 marca 2013

Magiczna różdżka nie zadziałała

Myślałam że jak dostanę dyplom moje życie się zmieni. Znajdę pracę i dzięki temu osiągnę transgeniczną jedność ze wszechświatem czyli po prostu osiągnę zasrany spokój.  Jeden z wykładowców obiecał mi że jeżeli zdam egzamin (a miałam najwyższy wynik ze wszystkich osób które zdały- było ich zaledwie 11 na 30), zadeklaruje że mnie zatrudni po ukończeniu kursu na inspektora ppoż który zostanie mi przydzielony z pup jeśli znajdę pracodawce który mnie zatrudni minimum na 3 miesiące po ukończeniu kursu . Wiem to bardzo zawiłe ale prościej wyjaśnić się niestety nie da. Jednak nie dotrzymał słowa, wręcz mnie oskubał. Pożyczyłam mu swoje ulotki i materiały które zdobyłam . Do tej pory ich nie odzyskałam.
Natomiast inni pracodawcy nie odpowiadają na moją kandydaturę.
Kubuś śpi w swoim łóżeczko, mówi trochę więcej ale strasznie broi. Zaczął bić także obcych, ostatnio nawet gryzie. Wczoraj moja sąsiadka wpadła do mnie na kawę, wtedy Kubuś rzucił się na nią zaczął ją gryźć, bić i rzucał w nią zabawkami. Broniłam jej, zwracałam mu uwagę ale nie chciał słuchać wręcz to go bardziej motywowało do działania. Poskutkowało to tym że sąsiadka dosłownie uciekła. Zrobiło mi się bardzo przykro. Nie dość wstyd mi wychodzić gdzieś z nim bo strasznie broi, to teraz nikt już nawet mnie odwiedzić nie może. Przez to wszystko staję się coraz większym odludkiem. Każdy dzień staje się coraz większą i coraz cięższą walką nie tylko o zapłacenie rachunków, czy kupienie jedzenia ale teraz to dla mnie walka o utrzymanie zdrowia psychicznego.

czwartek, 28 lutego 2013

Zdłam! Zdałam!

Powiem jedno zdałam egzamin zawodowy z części praktycznej na 94%!!!
ZDAŁAM! ZDAŁAM!
Teraz naprawdę mogę o sobie mówić że jestem technikiem bhp!

wtorek, 26 lutego 2013

Nigdy....

Wczoraj moja koleżanka udostępniła na facebooku taki oto obrazek
Czytając to zrobiło mi się tak cieplutko na serduszku, poczułam również natchnienie i stworzyłam to:

Ach ileż prawdy jest w oby tych sentencjach...

wtorek, 12 lutego 2013

Bo gorsze od pracy jest jedynie szukanie pracy

Ile w tym zdaniu jest prawdy! Dziś o godzinie 11.21 zadzwoniła do mnie Pani z Pupu z informacją że są przydzielają prace interwencyjne. Polega to na tej zasadzie że pracodawca dostaje dofinansowanie do pensji pracownika itd., są one przyznawane nielicznym osobą, najczęściej długotrwale bezrobotnym. Ja do tej grupy się zaliczam, w końcu szukam pracy od 3 lat. Kontynuując o 11.21 dostałam informacje że są,pamiętając o wpadce 2 lata temu. Ubrałam siebie, Kubę i biegiem pobiegliśmy na przystanek. Wpadłam jak szalona z Kubą do Pupu z pytaniem czy zdążyłam (była 12.00) na szczęście tak.
Jednak po kontakcie z pracodawcą okazało się że to nie koniec, bo w końcu pracownik jest jak towar i to pracodawca może przebierać jak ulęgałkach. Na rozmowie starałam się być jak najmilsza, zresztą tak jak zwykle, ale muszę poczekać na wynik rozmowy do jutra. Pewnie nie mam szans, widocznie jestem naprawdę beznadziejna skoro nawet do głupich prac interwencyjnych się nie nadaję.


niedziela, 10 lutego 2013

Odstraszacus pracodawcós charakterystyka

Odstraszacus pracodawcós - typ pracownika notorycznie ignorowany podczas rozmów kwalifikacyjnych. Cechuje się on odpowiednim wykształceniem i predyspozycjami których wymaga Pracodawcós Oszustus. Jedyną wadą jest dobra znajomość prawa pracy i bhp.

Pracodawcós Oszustus - pracodawca pod przykrywką "bezpłatnego szkolenia" wyzyskujący Pracownikus Naiwnikus, często również łamiący zasady bhp i prawa pracy.



Pewnie wiecie jak przebiegła moja rozmowa kwalifikacyjna w środę. Właściciele pralni chemicznej na ul. Żwirki, zorganizowali ją w taki sposób; szłyśmy parami ( łącznie na jedno stanowisko było 10 dziewczyn które ja widziałam) kazali nam powiedzieć coś o sobie potem poinformowali nas o tym że postanowili przez miesiąc zorganizować " bezpłatne szkolenie" podczas którego przez tydzień ,codziennie przez 3 godziny miałybyśmy się sprawdzić. Kiedy przyznałam się  jaką szkołę skończyłam powiedzieli:
"Zadzwonimy i umówimy się z panią w późniejszym terminie" co po przetłumaczeniu na polski oznaczy " Spadaj i więcej nie wracaj"

Jeśli chodzi o "Wyzwanie SUPER NIANIA" mam tylko jedne spostrzeżenia plan dnia - nie warto z niego korzystać (Kubuś i ja, i tak funkcjonujemy według określonego rozkładu dnia, a bardzo sztywne godziny mnie jedynie stresowały). Natomiast jeśli chodzi o kładzenie do łóżeczka metoda ma sens i przynosi pozytywne rezultaty,od wtorku Kuba śpi w swoim łóżeczku.

środa, 6 lutego 2013

Super ninu rzucam Ci wyzwnie... Dzień 1

Cały wczorajszy dzień myślałam o swojej sytuacji, o tym że nadal nie mam pracy i jak ciężko mi żyć. Dziś jednak postanowiłam skończyć z umartwianiem się. Jako pierwszy problem na "tapetę" wzięłam problem z Kubą, tym że nie śpi w swoim łóżeczku, że nie mówi i że nie korzysta z nocniczka. Jak każda prawdziwa kobieta najpierw posprzątałam mieszkanie, zmieniłam Kubulkowi pościel w łóżeczku na taką bardziej dorosłą z ciuchciami ( którą uszyłam  sama) i powiedziałam że od dziś będzie spał w swoim łóżeczku.  Ustaliłam również plan dnia zapisałam go na kartce i przykleiłam na lodówce. Pomyślałam że skoro według super niani to działa u mnie też powinno zdać egzamin. I tak po kąpieli położyłam Kubusia w swoim łóżeczku i zaczęłam czytać mu bajkę. Oj mówię Wam było ciężko, Kubuś się wiercił i chciał uciekać. O mało nie padłam ze śmiechu, kiedy zrozumiał że będę go odkładać do skutku położył się tyłem do mnie i udawał że chrapie. Dobrze że zorientowałam się że ściemnia i nie wstałam aż do momentu kiedy naprawdę zasnął. Podsumowując otwieram "Wyzwanie SUPER NIANIA"  będę się starała relacjonować Wam moje postępy w tej kwestii. Jaka na razie pierwszy dzień uważam za zakończony sukcesem
Kolejną sprawą jaką postanowiłam się zająć jest moje podejście do znalezienia pracy. Tak naprawdę ostatnio wszystko co robiłam było uwarunkowane tym czy jakiś pracodawca odpowie na moją ofertę. Jak nikt nie odpowiadał miałam skopany dzień, ba a nawet tydzień. Ostatnio nawet nie chciałam szyć dla siebie ubrań bo myślałam po co?! i tak nigdzie nie wychodzę. Teraz postanowiłam co ma być to będzie,i wtedy zadzwonił telefon jutro mam rozmowę kwalifikacyjną. Więc trzymajcie kciuki! Jeśli się nie uda trudno, będę szukać dalej,ale już bez takiego dołowania się i zamartwiania.

sobota, 2 lutego 2013

Aktualizacja spisu moich wyrobów...

Już dawno zrobiłam ten pokrowiec,nawet już nie mam tego fotela (już jest na działce razem z pokrowcem) Ciężko go się szyło,ale efekt nawet mnie zadowolił.
Zdjęcia ściągnęłam z swojej galerii na stronie papavero  bo wykasowałam je z własnego dysku.
No i zapomniana kurka ona była pierwsza, przed króliczkami teraz jest ozdobą mojej kuchni.
Po tym zdjęciu widzę że ma zbyt grube skrzydełka. Teraz szyję jaśni na akcję "Uszyj Jaśka"
Mam ich tylko 3 (w prawidłowym rozmiarze 40x40 ) ale w końcu "Ziarnko do ziarnka a uzbiera się miarka"

środa, 30 stycznia 2013

Wyznania córki zakupoholiczki.

Jako że pomimo faktu już długo trwałego bezrobocia nadal jestem kobietą i jak każda z nas mam słabości. Na dodatek ciągle bombardowana jestem tz.holami youtubowiczek, czegóż to te dziewczyny sobie nie kupują?! Więc aby całkowicie nie zwariować zapisuję sobie swoje marzenia, siedzą one sobie cichutko w fioletowym notatniku i czekają na lepsze czasy.  I teraz do meritum sprawy...Maja mama ostatnio zwariowała na punkcie perfum, ma ich o zgrozo aż 20 rodzajów. Ostatnio postanowiła kupić sobie kolejny, więc zaproponowałam że odstąpię jej swój nowy który dostałam od M pod choinkę.Motywowałam to faktem że  i tak nigdzie nie wychodzę ,a  i tak bardziej marzy mi się Travalo. I jak to moja mama typowa zakupoholiczka spytała mnie co to? Wyjaśniłam że jest to atomizer który można napełnić w taki oto sposób
Dzięki "dziurce" jak w zapalniczce można przetransportować perfum. Sam pojemniczek jest bardzo elegancki
Do tej pory ja głupia się zastanawiam po co jej o tym powiedziałam. Dziś też powiedziałam o nim mojej kumpeli, która też zwariowała na jego punkcie. Kumpela poprosiła mnie żebym jej go zamówiła,no i jak mama się dowiedziała że zamówiłam go dla kumpeli od razu też kazała mi domówić kolejny dla niej. Jeśli macie ochotę zajrzyjcie na stronę Travalo ja polubiłam ich również na Faceboomk bo czasami organizują konkursy,skoro nie mogę go kupić chociaż próbuję go wygrać. Jak na razie Travalo posiedzi sobie w moim notatniku jako marzenie. Jestem ciekawe kiedy nadejdą lepsze czasy?

wtorek, 29 stycznia 2013

Jak co miesiąc....

.... przeglądałam torebki w celu znalezienia drobnych,w końcu mam tylko 2 złote w portfelu a muszę z tego przeżyć do pierwszego. Ale spoko jakoś dam radę. Podczas tego jakże zabawnego procederu, pośród okrzyków radości za znalezione 20 gr, zdałam sobie sprawę że nie mam wcale aż tylu torebek. Mam ich tylko 10 szt. i w tym tylko 2 kupione przeze mnie (obie mają już 4 lata),większość mam po mojej mamie, no i jedną dostałam od M.
 M jest bardzo kochany obiecał mi nową torebkę z okazji urodzio-walentynek. Więc trochę na nią poczekam, ale w końcu warto.
 Torebka mieści format A4 w końcu znowu będę studentką. Zapisałam się na dietetykę, może w tym zawodzie będę miała większe szczęście. 
Znalazłam też bardzo fajny blog D.I.Y (do it yourself) czyli Z.T.S (zrób to sam) jest tam wiele inspiracji i tutoriali. Polecam gorąco


sobota, 26 stycznia 2013

Bo wkońcu my jesteśmy dla mopsu nie mops dla nas..

W piątek musiałam pójść do mopsu w celu odbioru decyzji o przyznaniu mi zasiłku. Dzień wcześniej zadzwoniłam do mojej pracowniczki socjalnej, aby się spytać czy mogła bym skorzystać z pomocy psychologa. Podczas tej rozmowy zostałam poinformowana że nie może mnie umówić telefonicznie, ponieważ musi sprawdzić terminy w których ów psycholog przyjmuje interesantów i kazała mi przyjść pod koniec jej dyżuru by się umówić. Stwierdziłam że oczywiście się zjawię mając malutką nadzieję że nie będę musiała czekać na decyzję. Już wyjaśniam koniec dyżuru socjalnej jest o godzinie 10.00 a odbiór decyzji o 12.00. Jak zwykle byłam punktualnie, natomiast na miejscu dowiedziałam się że ów psycholog w tym miesiącu nie ma czasu, interesantów mopsu będzie przyjmował dopiero w marcu, dlatego mam znowu przyjść w połowie lutego. Byłam zła, ale cóż mogłam zrobić- trudno przyjdę znowu. Wtedy spytałam czy jest moja decyzja i czy mogę ją odebrać teraz, z powodu ma mój stan zdrowia nie mogę przecież ani długo stać ani siedzieć. I ta prośba została puszczona mimo uszu. Ja nigdy się nie poddaję więc drążyłam dalej, i spytałam kiedy mam odbiór zasiłku- 6 lutego-znów mi ręce opadły (!)Prawie ze łzami w oczach powiedziałam że mam w tym miesiącu do zapłacenia gaz (195zł), na to odpowiedziała że mops nie musi pomagać w każdym miesiącu. Kurcze jest początek roku! No cóż jakoś dam radę. Znowu nie dałam za wygraną i spytałam czy mogę odebrać decyzję 6, oczywiście że nie bo decyzja musi się uprawomocnić (2 tygodnie trwa uprawomocnienie, w innym wypadku przepada) Byłam zła jak osa ale zdusiłam tą złość bo wiem że pracownik socjalny i nauczyciel mają to do siebie że trzeba im trzymać palec prosto w d*** bo inaczej może się mścić. Prawie płakałam z bólu, ale przeczekałam ten czas by móc odebrać to zasraną decyzję. Wychodząc z kartką w dłoni pomyślałam :"W końcu my jesteśmy dla mopsu nie mops dla nas"
A do psychologa muszę pójść z Kubusiem, ma już trzy latka a bardzo mało mówi. Jego repertuar to daj,nie,nie chce i to jeszcze "jak mu czapka leży" czyli bardzo rzadko. Na dodatek cały czas nie siusia do nocniczka. Już mam powyżej dziurek w nosie historii, dojrzałych mamusiek w stylu " jak moje maleństwo miało 6 miesięcy to już siusiało do nocniczka" Zawsze wtedy sobie w duchu myślę " jak ja będę w twoim wieku też będę wciskała ludziom taką ściemę". Trzymajcie kciuki za mnie bo ja powoli tracę nadzieję.

czwartek, 24 stycznia 2013

Długo mnie tu nie było...

Znowu złapał mnie ból kręgosłupa i to na tydzień przed egzaminami. Mam wrażenie jakby cały świat się sprzysiągł przeciwko mnie. Ale opowiem wszystko od początku. Po świętach przyjechał do mnie M,bardzo się za nim stęskniłam,nie widzieliśmy  się 4 miesiące. Sumiennie przygotowałam się do jego przyjazdu, szczególnie jeśli chodzi o zaplecze kulinarne. Zrobiłam więcej sałatki tradycyjnej,ryby po grecku i sernika, ale prawie nic nie wytrzymało i wyszło na na nóżkach. Zazwyczaj wiem jak postępować z jedzeniem by go nie marnować, ale uratowałam jednie rybę po grecku i powstał z niej paprykarz na sałatkę i sernik nie miałam pomysłu. Oprócz tej wpadki wszystko poszło według planu,Kuba był grzeczny,M mi pomagał i naprawił wszystkie rzeczy które tego wymagały. W dzień w który M wyjechał złapał mnie ból. Przez dwa dni znowu mnie mogłam w ogóle się ruszać, przez ten czas wypiłam tylko szklankę herbaty i zjadłam 1 kanapkę, przez to schudłam 6kg (chociaż akurat z tego się cieszę). Już Wam opowiadałam jak to ze mną jest jak łapie mnie taki ból.Na szczęście dałam radę dojść do siebie żeby pójść na egzamin, ale nie byłam przygotowana na tyle ile bym chciała. Marnie widzę wyniki, czuję że nie zdałam i przez to wieczorem płaczę w poduszkę. Boli mnie to że jestem tak beznadziejna bo nie mogę znaleźć pracy i nie zdam egzaminu. Moją jedyną radością jest Kubuś bo zaczął sam sprzątać zabawki. Powoli staje się coraz grzeczniejszy. Rady super niani się sprawdzają. Co jest najbardziej zastanawiające Kubulek jest grzeczny tylko przy mnie, jeśli prababcia jest w pobliżu zaczyna broić. Nie wiem z czego to wynika.