niedziela, 12 maja 2013

Jak Ty sobie radzisz.....? Czyli odpowiedz na komentarz Niiedoskonalej.

Pod ostatnim postem Niiedoskonala zadała mi pytanie:

".... Jak Ty sobie radzisz z dzieckiem, egzaminami, życiem? Ja jestem w ciąży, początek, ale kompletnie się nie cieszę, nie czuję tego. Czy Ty od początku się cieszyłaś, wiedziałaś że sobie poradzisz...."

Długo myślałam jak odpowiedzieć Ci na te pytania. Nie jestem typem osoby która z uśmiechem na twarzy mówi: "Słoneczko będzie dobrze , dasz radę". Mam bardzo trudny charakter jestem z tych co walą z "liścia " w twarz i mówią "Weź się w garść". Dlatego dowiesz się ode mnie tylko prawdy...


"....Czy Ty od początku się cieszyłaś..."

Na samym początku tak cieszyłam się, po raz pierwszy w moim życiu myślałam że jestem szczęśliwa. Miałam dobrego partnera, mieszkanie i pracę. Na dodatek miałam urodzić dziecko....Jednak szybko przekonałam się jak bardzo sie myliłam. Od 15 tygodnia ciąży mój "dobry " partner zaczął mnie zostawiać samą w domu, podnosić na mnie  głos, okradać. Bardzo cierpiałam w tym czasie, często trafiałam do szpitala. W pewnym momencie już nie głaskałam brzuszka,po prostu starałam się przetrwać kolejny dzień. Był to dla mnie wielki stres . W 34 tygodniu z głupoty przyznał się że ma kochankę, jak później odkryłam miał dwie.Wyrzuciłam go z domu po wielkiej awanturze. Mirek ( bo tak ma na imię) potem włamał się na działkę mojego ojczyma i tam mieszkał aż do momentu kiedy się o tym dowiedziałam i sama go z stamtąd nie wyrzuciłam.

Urodziłam Kubusia w 37 tygodniu był naprawdę słaby i malutki  miał zaledwie 2,7 i 53 cm. Z tego też powodu przeleżałam w szpitalu 8 a nie 3 dni.

 "....wiedziałaś że sobie poradzisz..."

Zanim nie podano mi Kubusia nigdy nie miałam niemowlęcia na rękach. Zawsze uważałam i nadal uważam że jestem zbyt wielka aby nosić taką małą istotkę. Nie wiedziałam nic o dzieciach (jestem jedynaczką) Nie wiedziałam czy sobie poradzę. Dlatego przeczytałam sporo książek i obejrzałam wiele filmów instruktażowych by mieć choć wiedzę teoretyczną. Kiedy wróciłam z Kubusiem ze szpitala byłam całkowicie pozostawiona sama sobie. Moja mama i babcia choć mieszkają w tej samej miejscowości to w bardzo oddalonych jej częściach więc nie miałam pomocy na zawołanie. Pomimo wątpliwości i strachu które mi towarzyszyły musiałam sobie dać radę. Sama go kąpałam, sama do niego w nocy wstawałam itd. 

".... Jak Ty sobie radzisz z dzieckiem, egzaminami, życiem?..."

Jak sobie radzę wydaje mi się że źle. Cała moja rodzina uważa że jestem beznadziejną matką. Kwestionują moje zdanie, kiedy ja czegoś zabraniam Kubuś biegnie do prababci która mu ustępuje. Uważają że jestem dla niego nie czuła, myślą tak bo kiedy się przewróci  nie użalam się nad nim tylko mówię: Wstań nic Ci się nie stało. Każde spotkanie rodzinne zaczyna się od tematu: "Dlaczego Kubuś nie mówi?" " Może Kubuś ma autyzm" i tak w kółko.Trudno mi więc ocenić czy sobie radzę.
Natomiast jeśli chodzi o egzaminy i naukę, wiedza sama mi wchodzi do głowy już tak mam. Tak naprawdę gdybym miała taką szansę uczyła bym się do śmierci. Teraz muszę się jedynie zadowolić darmowymi kursami internetowymi.
A z życiem? Od 3 lat jestem bezrobotna , ledwo wiąże koniec z końcem, moja lodówka jest wiecznie pusta, często muszę sobie odmawiać podstawowych rzeczy. Już nie pamiętam kiedy kupiłam sobie nowy ciuch, kosmetyki zużywam po mojej mamie.
Abstrahując od tych spraw,żyję z ciągłym bólem muszę uważać na każdy krok, nawet ziewanie przy złym nienaprężeniu mięśni powoduje ból. Nie dźwigam, itd byle by nie trafić do szpitala bo kto wtedy zajął by się Kubą?

Mam nadzieję że moje odpowiedzi chociaż w minimalnym stopniu zaspokoiły Twoją ciekawość. Na koniec chcę Ci jedno powiedzieć: Weź się k**** w garść! Masz rodzinę, przyjaciół i pracę czego chcieć więcej? Dlatego nie opuszczaj gardy i walcz!"


3 komentarze:

  1. Dziękuję za tak szczerą odpowiedź,dało mi to do myślenia. I widać że jest Ci bardzo ciężko. Podziwiam Twoją determinację,
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. I właśnie to mi się w tobie podoba, ze się nie poddajesz! Tak trzymaj. Jak tam Kubuś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te miłe słowa. Z Kubusiem coraz lepiej choć nadal mamy problemy, ale powoli widzę światło w tunelu :)

      Usuń