sobota, 18 lutego 2012

Freak like me....

Te wszystkie zdarzenia które przeszłam wywołały we mnie pewną potrzebę uporządkowania swojego świata.
Nie wiem czy to pozytywne zjawisko,ale wpadłam w swojego rodzaju pętlę rytuałów które pomagają mi przetrwać. Zapisuje wszystko,nawet to jak się ubiorę danego dnia.Nie potrafię rano wstać i wtedy zadecydować co włożę,jeśli poprzedniego dnia nie zanotuję tego i nie przygotuję,nie wyjdę z domu.
Czy któraś z Was też tak ma?
To nie tylko kwestia ubioru ale też kolorów (nie potrafię myśleć jeśli np. kolor butów nie pasuje do całego stroju,nie noszę np.brązowej torebki jeśli cały mój strój nie zawiera elementu w tym kolorze),pilnuję też ułożenia książek na półce (od największej do najmniejszej i zaczynam od lewej strony)
Wszystko to pozwala mi przeżyć,mogę nie jeść,mogę nie spać ale muszę wykonać wszystkie swoje rytuały.A jest ich sporo.
Przy okazji tego posta pokarze Wam korale z filcu które zrobiłam,pasują do mojego ulubionego sweterka





Nawet układ poszczególnych świderków zdradza moje podejście do kolorów i regularności.
Kocham rutynę i zwyczajność :-) Rutyna to dla mnie spokój, stabilizacja  i bezpieczeństwo.

1 komentarz:

  1. Widocznie potrzebujesz takiego usystematyzowania, nie widzę w tym nic złego :)

    OdpowiedzUsuń