Uczęszczając
na kurs o którym już wcześniej Wam pisałam mam przyjemność nabyć nowe
umiejętności jak i również nawiązać nowe znajomości. Moja grupa składa się z 30
pań w różnym wieku. Najmłodsza z nas ma 22lata, natomiast najstarsza ma 55 lat.
I nie wiem czy ja jestem tak dziwna czy może standardy zachowania , obycia się
zmieniły. Staram się być miła, pomocna i uprzejma dla każdego. Nie wywyższam
się, nie szpanuję, nie plotkuję i nie obrażam nikogo. Według mnie to standard jakim
powinien kierować się każdy. Niestety już któryś dzień z kolei wracam z kursu
przygnębiona i smutna. Bardzo często pozostałe kursantki starają się mi
dogryźć, obrazić, zauważyłam że również śmieją się ze mnie. Wiem że teraz żalę
się Wam jak małe dziecko typu: ”Mamo koza na mnie patrzy!”, ale cóż mogę
zrobić? Oczywiście w granicach kultury i dobrego smaku staram się odpowiedzieć
na zaczepki. Tylko jak długo mogę to znosić? Nigdy też nie byłam w tym zbyt
dobra, w podstawówce i gimnazjum często wracałam z płaczem do domu. Przyłapałam
się na tym że usprawiedliwiam ich zachowanie tłumacząc że przez brak funduszy
mają więcej problemów, dlatego są niemiłe. I właśnie czy biedą można tłumaczyć chamstwo?
Może jest to spowodowane brakiem wykształcenia? Osiemdziesiąt procent kursantek
edukację zakończyło na gimnazjum, czy to jest przyczyną? Ja też nie mam aż tak
rewelacyjnego wykształcenia. Może za często się wypowiadam, albo za dużo pytam
się wykładowców, czy to jest przyczyną ich zachowania, naprawdę nie wiem? Podczas
jednego ze spotkań w trakcie bardzo burzliwej dyskusji, przez jedną z kursantek
został rzucony zarzut że nasza grupa jest bardzo podzielona, co jest faktem, ale
to jak w jej mniemaniu podział na bogate i biedne. Oczywiście nie zgadzam
się z tym stwierdzeniem, według mnie podział nastąpił na te bardziej szaleńczo
usposobione (dosłownie wszystko jest dla nich zabawne, bo według mnie tekst
typu: „Sperma uderzyła ci k*** do głowy” nie jest ani trochę zabawny) i te
bardziej powściągliwe. Co w stwierdzeniu tej pani mnie najbardziej zbulwersowało, to
fakt że mówiąc „te bogate” wskazała na mnie. A przecież ja nie jestem bogata ,
wszystkie według mnie mamy podobną sytuację materialną. Jestem ciekawa co takie
myślenie spowodowało? Nie mam markowych ubrań, ani drogich butów czy torebek. Telefon
mam zaklejony na taśmę, bo klapka się mi odkształciła po upadku, a nie stać
mnie na kupno nowej obudowy. Dlatego mi ręce opadają.Nie wiem co robić. Jak myślę o tej całej sytuacji przychodzi mi do
głowy modlitwa którą kiedyś usłyszałam i bardzo mi się spodobała;” Boże użycz mi pogody
ducha bym mogła zaakceptować rzeczy których nie mogę zmienić. Odwagi bym
zmieniła to co mogę i mądrości bym mogła odróżnić jedno od drugiego” teraz jedynie
bym dodała „….tylko nie dawaj mi siły bo
ich wszystkich roz***”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz